Galeria powstała na fali tekstu „Komuno, wróć!”
Słowo wyjaśnienia należy się fotografiom z Gorghaland, o którym w „Komuno, wróć!” jednego słowa nie ma. Nie bez powodu, bowiem Gorghaland to trochę inna historia. Inna, acz mam wrażenie często spotykana. Gorghland to region w północno-wschodnich Indiach (na granicy z dawnym Królestwem Sikkim), którego mieszkańcy domagają się utworzenia suwerennego stanu. Ich motywacją jest odmienność etniczna, językowa, kulturowa, nie poglądy ustrojowe. Ale jak to często bywa w walce o niepodległość najbardziej poręczne okazują się radykalne idee, ideologie sprzyjające rewolucji. Co by nie powiedzieć o komunizmie, to rewolucyjnego charakteru nie można mu odmówić. I tak demonstracja o suwerenność, w której utknęłam na dobre kilkanaście godzin, płonęła czerwienią flag.
też mam słabość do czerwonych flag w podróży 🙂
W Indiach (oprócz Kerali) ich natłok jest w Kalkucie, a pojedyncze widuje się też w nepalskim Kathmandu.
Żałuję, że nie dotarłam do Kathmandu. Niekoniecznie z powodu czerwonych flag:)
Kalkuta mnie zaskoczyła, przyznam… dziwny, acz czarowny w pewien sposób jest ten zestaw kolonialnych budynków z czerwonymi flagami…. Zdjęcie z chłopcem i grafiti na murze, jest właśnie z Kalkuty. Moje ukochane miasto w Indiach, tak swoją drogą.