Witam, nazywam się Katarzyna Tołwińska. Kasia, jako, że wymówienie Katarzyna dla większości mieszkańców tego świata to tortura, a to szalenie mili są ludzie, owi mieszkańcy, za nic bym im takich mąk nie chciała fundować. Kasia, bo gdzieś w zagubionym mieście na Borneo skrobiąc na piasku moje imię doznałam olśnienia, że zagnieździł się w tym imieniu mój ukochany kontynent ASIA (w moim zupełnie nie ukochanym języku), co uznałam za omen, znak z niebios oraz kojącą wiadomość od Opatrzności. I tak z Pani Katarzyny, szpilkami stukającej pewnie po drodze kariery, została Kasia. kASIA jalan jalan.
Są słowa, które idealnie wyrażają swoje znaczenie. Dla mnie rytmiczny dźwięk indonezyjskiego „jalan jalan” to najpiękniejsze słowo na podróż jakie w mojej tułaczce poznałam.
Pojedyncze „jalan” znaczy „droga” lub „ulica”, ale powiedziane dwa razy oznacza podróżowanie, przemieszczanie się, spacerowanie, jechanie dokądś lub bez celu. Zawierają się w tym słowie nieskończone możliwości, szeroka po horyzont przestrzeń na to gdzie postawisz swój kolejny krok, a jednocześnie melodia powtarzanego „jalan jalan” oddaje monotonną rutynę podróżniczego codziennego życia, kolejny pociąg, kolejny hotel, kolejna kawa, kolejne rozwidlenie dróg. I na koniec moja ulubiona część hymnu pochwalnego pod adresem „jalan jalan”. Kiedy w Indonezji czy Malezji spytana o to co robię lub gdzie idę odpowiadam „jalan jalan” nikt nie zadaje mi dalszych pytań. To jest czynność sama w sobie, nie wymagająca dojaśnień, uzasadnień, celów. Odpowiadasz „jalan jalan” i dostajesz pełen zrozumienia uśmiech na drogę.
Kilka dobrych lat temu, o świcie 10 listopada 2009 roku, zamknęłam cicho za sobą drzwi mojego warszawskiego mieszkania i ruszyłam w drogę.
***
Suplement, bo to podobno jest ważne, a sekcja „O mnie” to nie miejsce na poetyckie dyrdymały tylko przestrzeń na suche fakty. Rzecz w tym, że dla mnie te fakty po pierwsze nie mają znaczenia, a po drugie nie wszystkimi chcę się chwalić, bowiem w wielu miejscach tego świata pewne zawody nie przysparzają sympatii, a wręcz przeciwnie, załatwiają od ręki wilczy bilet zamiast wizy. Ale żeby nie było, że nic nie było zanim ruszyłam w świat, donoszę, że wiodłam szczęśliwe i bardzo intensywne życie zawodowe, w które wystartowałam uzbrojona w magistry oraz inne dyplomy wydane mi przez zacny Uniwersytet Warszawski, tudzież inne szacowne instytucje naukowe.
in English
My name is Katarzyna Zofia Tołwińska or Tolwinska if we cut the Polish letters. That probably still doesn’t make things easier, so with a bounce to a non-Polish speakers I became Kasia.
There are words that express perfectly their meaning. For me repetitive sound of „jalan jalan” in Bahasa Indonesia stands for everything that travel is for me. When you say it once it means „street or road”, when you say it twice it means traveling, walking, wondering around. It contains endless possibilities and wide open space for where you put your foot next, yet in that repetitive sound shows the monotonous routine in traveling. And my favorite part: in Indonesia or Malaysia, replying to a question „where are you going?” if you answer „jalan jalan”, nobody ask further questions. It’s an answer itself, action not requiring justification nor any additional explanation. You say „jalan jalan” and you get full of understanding smile for the road.
A few good years ago, when the sun was dawning on the 10th of November 2009, I quietly locked my apartment’s door behind me and hit the road.
_______________________________________________________________________________
czesc, trafilam na twojego bloga dzisiaj, i kurcze dziewczyno ale masz odwagi! tulac sie po swiecie, sama, od ponad 3 lat – podziwiam, zazdroszcze. odwagi to mysle ze i mi udaloby sie nazbierac, ale funduszy hmmm. moge spytac jak finansujesz ten niekonczacy sie wanderlust? pozdrawiam
Cześć Marta! Wielkie dzięki za dobre słowo.
W kwestii kosztów. Ja mam czas. A czas to najbardziej wartościowa waluta w podróży. Jeśli już musimy liczbami, to ów wondelust kosztuje mnei przeciętnie 300 dolarów miesięcznie. Przy czym ja nie korzystam z couchsurfingu, zawsze wsiąde do pociągu jeśli taki jest i często do autobusu, kiedy chce poczytać lub pomyśleć i czas względnej samotności w autobusie wart jest dla mnie kilku dolarów. Bez takich przyjemności mozna wydawać o wiele mniej. O wiele!
Miewałam miesiące gdy wydałam 80 dolarów, miewałam takie, gdy nurkowanie troche mnie finansowo poniosło.
Jak tylko wyjadę z Afganistanu będę miała więcej przestrzeni na ogarnięcie myśli napiszę więcej o kosztach takiej podróży.
Pozdawiam Cię serdecznie i życzę przepięknych wojaży!
Kasia
Beautiful site, beautiful pictures. I’m a fan!
Thank you Steven! Great to hear from you. I’m a big fan of the resources you compiled on your site!
Hope to see you here more often!
Have a sunny day!
Kasia
Witaj kASIA. Dziś, dzieki Blogom podróżniczym, trafiłam do Ciebie. Zazdroszczę Ci i podziwiam. Ja też jakiś czas temu wybrałam się po raz pierwszy w samotną podróż, w dość niebezpieczne tereny, ale „tylko” na pięć miesięcy. Dla mnie to już było coś, ale czytając jak długo trwa Twoja podróż, chylę czoła. Mi też jednak marzy się tak dłuższa. I choć czasem w samotnej wędrówce bywa ciężko, to ja tę moją samotną podróż pokochałam. Trzymam kciuki i z przyjemnością będę do Ciebie zaglądać. Bo uwielbiam silne kobiety, które nie boją się same ruszyć w świat, a przy tym pięknie piszą.
It must be strange to start the comment such- without a preface!
I’ve read the last sentence of your biography a few times, already, since yesterday- as you helped find it. Now, I don’t know why I came here again to read it again!? And, I am not sure how many times more to come and read! but as I come each time, I get more enthusiastic and hope, someday, will find myself looking after your footprints on this wonderful pathway repeating the repetitive sounds of „Jalan Jalan!”
I saw you a great woman and really down to earth personality!
Looking for your books- in English 😉
JALAN JALAN!
Hej, od jakiegoś czasu śledzę Twój blog, jestem pod wrażeniem! Kiedy wpadłaś na taki pomysł? jak się przygotowywałaś? 🙂
Czesc Kasiu! Chcialabym Cie poinformowac, ze Twoj blog znalazl sie na liscie moich ulubionych blogow:) Tutaj znajdziesz wpis: http://boliviainmyeyes.wordpress.com/2013/12/18/blogs-i-like/
Pozdrawiam serdecznie!
Witaj Danusiu! Dziękowałam Ci na Twoim blogu, ale podziękuję ponownie i tutaj. I ponownie, już raz zachęcona przez Ciebie do wpraszania się na bliwijską mate (bez „ę”! chociaż kto wie jak daleko to wpraszanie zajdzie:)), zapowiadam się na za niedługo po Twojej stronie oceanu.
Pozdrawiam serdecznie!
To ja tez jeszcze raz wspomne, tym razem u Ciebie – 'mate’ zawsze na Ciebie czeka a i mata sie znajdzie:)
A musisz tak sama.Też wysupłam 300$ miesięcznie na podróże z Tobą.profil Tatko Wu na facebuku.Pozdrawiam pełen wrażeń po audycji pr1.PR
You can definitely see your enthusiasm in the
work you write. The sector hopes for even more passionate
writers like you who aren’t afraid to mention how they believe.
Always go after your heart.
Cześć !
Kilka dni temu natknęłam się na twój blog , i muszę przyznać że mi zaimponowałaś. Szczery podziw za odwagę i siłę do spełniania swoich marzeń.
Mam kilka pytań w związku z twoja podróżną
Co ciebie zmotywowało , że podjęłaś tą decyzję? Jak się przegotowałaś do tej podróży ? co ze sobą zawsze masz w trasie? czym przemieszczasz się pomiędzy kontynentami? I najważniejsze czy się nie boisz , nigdy nie wiadomo kogo spotkasz na drodze ?
Cześć Dorota! Dziękuję bardzo za miłe słowa. Uwierz mi, że aż tyle odwagi i siły nie potrzeba. Zdecydowanie bardziej w cenie jest determinacja.
Dorota, na większość Twoich pytań odpowiedziałam w tych wywiadach:
http://katarzynatolwinska.com/wywiad-podrozowanie-nauczylo-mnie-pokory-wobec-wlasnych-przekonan/
http://www.lukaszsupergan.com/kasia-jalan-jalan-samotnosc-oznacza-wolnosc/
i tutaj o strachu:
http://katarzynatolwinska.com/za-zakretem-listy-z-drogi/
Dodam, że po ponad czterech latach doświadczania życia w podróży oraz tysiącach spotkań powiedzieć, że spotykałam wspaniałych, cudownych, niesamowitych ludzi to za mało. O tym też na ile to po naszej stronie jest połowa odpowiedzialności za te spotkania jest w wywiadzie u Łukasza.
Mam nadzieję, że trochę to wyczerpie Twoje pytania. Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za to, że tu zaglądasz!
Kasia
P.S. O tym co mam w plecaku napiszę kiedyś jakiś wpis, acz uwierz mi, że nie ma tam nic bez czego nie mogłabym się obyć.
Przez Wielki przypadek trafiłam na bloga. Przeczytałam notkę o Tobie. Pamiętając króciutki okres z 2001 r. – praca w WEA, jestem i zaskoczona, i pełna podziwu dla Twojej Jalan i talentu fotograficznego. Życzę szczęścia. Sylwia Lelejko z Radomia
Cześć Sylwia! Jak miło Cię słyszeć. Dziękuję bardzo za miłe słowa pod adresem mojej jalan!
Ściskam Cię gorąco w duchu latynoskich abrazos i mam nadzieję, że nie ostatni raz się słyszymy! Wszystkiego dobrego!
Kasia,
a dlaczego nie korzystasz z Couchsurfing? To Twoja zasada czy po prostu tak wychodzi?
cudowne ….a mi wciaż brakuje
Listen to your heart
When he’s calling for you
🙂
Dzień dobry,
potrzebne mi jakieś zdjęcie z Iranu (najlepiej z Teheranu) na plakat, informujący o moim referacie. Chętnie kupię takie zdjęcie, bo oczywiście istnieje coś takiego jak prawa autorskie. Czy może mi Pani odpowiedzieć i zaproponować cenę za jedno zdjęcie? (Tylko jedno zdjęcie mi potrzebne).
Pozdrawiam,
Anna
Dzień dobry! Jasne, mam prośbę o kontakt mailowy na jalanjalan@katarzynatolwinska.com. Pozdrawiam serdecznie i do uslyszenia!
Pozdrowienia z Indonezji!
Też jestem w podróży od długiego czasu i próbuję ogarnąć swoją stronę internetową. Twoja jest świetna. Z jakiego hostingu korzystasz? Bo ja już zmieniałam trzy razy i zawsze są jakieś problemy:( wspomóż radą proszę..
Cześć Kasiu! Dziękuję za dobre słowo pod adresem mojej strony, acz uczciwie muszę powiedzieć, że mam z nią masę problemów technicznych, chociaż akurat nie na poziomie hostingu. Teraz strona stoi u zenbox. Tylko tyle Ci mogę powiedzieć, bo nie śledząc statystyk i tego co się dzieje za kulisami od strony hostingu nie wiem de facto czy zenbox działa dobrze czy też źle. Ale skoro pytasz, wspomagam informacją. Po rady polecam Ci zajrzeć do bardziej aktywnych blogerów, mają na pewno o sześć nieb większą wiedzę w temacie niż ja.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo słońca!
Hej Kasiu, co u Ciebie? Wszystko w porządku? Od tak dawna nie dajesz znaku życia. Mam nadzieję, że sprawdza się tutaj zasada, że brak wiadomości to dobra wiadomość. Obserwowałam Cię, kiedy jeszcze się odzywałaś i regularnie sprawdzam, czy coś piszesz. Wczoraj postanowiłam przeczytać po ponad 2.latach od nowa Twoje wpisy i jestem głęboko wzruszona. Trafiają do mnie Twoje słowa jak nigdy dotąd. Dziękuję za dzielenie się swoim pięknem i mądrością. Rozumiem, że ciężko znaleźć czas i siły, by coś napisać. Mam nadzieję, że tylko to jest powodem milczenia lub świadomy wybór. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego!
swu66q
5hncmy
m67n3g